sobota, 27 czerwca 2009

świat jest za głośny, nie mogę spać

wczoraj studenty z akademika (DS Fafik- tu obok) do 4.00 rano darli się jak debile, słuchali techno i szeleścili otwieranymi chipsami, dzisiaj od 7.00 w budynku naprzeciwko robole wymieniają okna, więc piłują, stukają, walą i wszystkie te odgłosy, które zamieniają poranne spanie w koszmar dźwiękowy. poza tym znowu pada, znowu burza, nie mogę jechać do pracy na rowerze i śmierdzący tramwaj mnie czeka. nie wiem jak ja to robię, ale zawsze trafiam na wagon z jakimś żulem albo co najmniej grupą chłopaczków wracających z treningu, o nie! jak tu się nie denerwować.
no właśnie, a to już prawie koniec krakowa, za kilka dni wracam do opola, szukam tam pracy, porzucam bez litości turystów ze św. anny. wiesz różnie bywa, ale mam kilka propozycji, trzymaj kciuki bo mi zależy, może nawet się okaże, że będę mogła się wykazać intelektualnie.

leszek możdżer/ zbigniew preisner - 10 easy pieces for piano

ile razy wracam myślą do tej piosenki, przenoszę się do gdańska w tamte wakacje, gdy było tak upalnie i cudownie, mieszkaliśmy z bartkiem w mieszkaniu cioci (?) na żabiance, z okna widząc morze. łaziliśmy po trójmieście, lubię tą ich skmkę, odwiedziliśmy hanię w akademiku z widokiem na port, piliśmy koźlaki z jej ekipą doktorantów na plaży. ciocia ubzdurała sobie, że się w sobie zakochaliśmy, a bartek usilnie próbował mi wmówić, że kiedy mieliśmy po 8 lat całowaliśmy się. nadal w to nie wierzę, chociaż chyba kiedyś tańczyliśmy do varius manx, w jakimś '94 lub '95. poza tym zawsze się kłóciliśmy po zbyt długim przebywaniu ze sobą, nawet wtedy, gdy stanowiliśmy jeden team w grze w badmintona. ale mi się na sentymenty zebrało, chyba najwyższa pora się przejechać do wawy w odwiedziny. jedziesz ze mną?

wtorek, 2 czerwca 2009

papierosa!

(kawy nie chcę, bo dzisiaj to muszę zasnąć)

na liczenie mi się znów zebrało*

pierwsze truskawki w tym roku
kolejny esej

*powinnam się jednak zapisać na kurs matematyka dla socjologów heh