niedziela, 7 listopada 2010

2 lata później

moja najgorsza pora roku - kompletnie nie potrafię się obudzić, chodzę jak w letargu, wracam do domu o 15.30 (spełnienie marzeń?) i oglądam filmy, przeplatając to czynnościami koniecznymi do podtrzymania egzystencji.
chciałam wrócić do nauki francuskiego, ale nie zrobiłam nawet 1 ćwiczenia. tęsknię za socjologią. coś nowego?
jeśli myślałam, że w momencie zakończenia edukacji i wkroczenia w dorosłe życie pojawią się nareszcie poważni ludzie dookoła mnie i zakończą się rozmowy, które tak śmiertelnie nudziły mnie na korytarzach is uo - byłam w błędzie. tematycznie inaczej, stylistycznie podobnie. czy to po prostu nudzą mnie ludzie?
w pracy mało inspirująco i wcale nie pociesza mnie myśl, że od czegoś trzeba zacząć. wbrew pozorom intelektualne wyzwania, które były stawiane przede mną podczas studiów, rozbudziły apetyt na więcej.
nie wiem, czy miałam zbyt wielkie oczekiwania, ale w takim razie dlaczego (podświadomie obawiając się porażki? a może właśnie intensywnej pracy?) uniknęłam skoku na głęboką wodę związaną z pracą w rnds?