piątek, 22 grudnia 2017

borys

odpuszczaj/ nie myśl tyle/ nie kontroluj/ nie chciej wszystkiego/ poszukuj/ wytrwaj/ nie przewiduj

niedziela, 10 grudnia 2017

to była dobra podróż

niepotrzebnie się denerwowałam. to była dobra podróż. między wrocławiem a jelenią górą pan b. opowiadał o terenach pod wałbrzychem, na których się wychował. o lasach i górach, które zjeździł na rowerze lub przebiegł wielokrotnie jako mały chłopiec. o ludziach, którzy dawno opuścili rodzinne wioski. o ciszy, która z tego powodu w tych wioskach obecnie panuje.
nie chciał rozmawiać o pracy. zaproponował narty - tak jak i ja jeździ na nich od 5 roku życia. wypatrywaliśmy śniegu, ale jedyne co mogliśmy, to wspominać zimę w 2012 roku (to wtedy, gdy jeździłam co tydzień do poznania), kiedy mrozy trzymały do kwietnia budząc niepokój i niecierpliwość.
nie wracaliśmy autostradą, pan b. skręcił w pewnym momencie w przeoraną koleinami i łataną wielokrotnie wiejską drogę. podziwialiśmy małe i większe domki, stare leśniczówki, zaniedbane stodoły, oberwane płachty reklamowe, przygotowane do zimy pola. i lasy, w których jesienią można znaleźć sporo grzybów, jeśli tylko ma się o grzybach blade pojęcie.
ot zwykłe półtorej godziny, podczas których widziałam kątem oka, jak spogląda na mnie, czuwając, abym odpoczęła i zapomniała na chwilę o tym wszystkim, co takie trudne, nieudane, o czym chyba trzeba już zapomnieć.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

napomnienie

"Nie chciej być bohaterem. Pozostań neutralny i uważny. To już zupełnie wystarczy."

Sandor Marai/ Cztery pory roku

poniedziałek, 27 listopada 2017

bo wszystko

bo wszystko już było. czarno białe filmy, niekończące się imprezy bez kaca, pierwszy raz usłyszana płyta ostr. i wtedy gdy stałam na przystanku i zaczął padać śnieg i deszcz, a 10 jak zwykle się spóźniała, a ja nie miałam na taksówkę. i to jak po 5 latach zweryfikowałam myślenie o prawdziwej miłości i doświadczyłam największej miłości namiętności zapominania się. bo wszystko już było. pierwszy raz widziane morze, pierwszy papieros, lektury szkolne, ruchome schody, Amelia, Flinstonowie, Twin Peaks.
pogrzeb babci, artykuł o dziadku, tańce z m. do 5 nad ranem na weselu siostry.
bo tyle już było, przysypywane kolejnymi fałdami piasku, ziemi, porosłe warstwami zieleni, pokrzywy, chwastów.
tyle i wszystko i zamiast i przeciw i naprzeciw.

czwartek, 23 listopada 2017

gęsia skórka

listopad to trudny miesiąc. o godzinie 16:00 ludzie mówią sobie dobry wieczór, klną na pogodę i nie mogą się dobudzić mimo czterech czarnych kaw (ziarna jasno palone, z lokalnej palarni).
a mnie dzisiaj śnił się sz. jeździliśmy na rowerach, szczupli i młodzi, w dół i w górę ulicą pod moim rodzinnym domem.
około południa poczułam niepokój i zniecierpliwienie. chciałam wyjść na fajkę i na takie lody, miętowe z kawałkami czekolady w środku, wspominać stare czasy, narzekać i śmiać się aż do gęsiej skórki.

poniedziałek, 13 listopada 2017

złudzenia optyczne

widzę nie widzę, nie oglądam się za siebie. a może powinnam. aby ciągle pamiętać, przypominać sobie punkt wyjścia, tę naiwność, piękne i dobre plany, które towarzyszą początkowi.
a może to były tylko złudzenia, krzywa perspektywa niedouczonego ilustratora lub źle dobrane soczewki kontaktowe, które nie uwzględniały astygmatyzmu.

sobota, 21 października 2017

przestałam

widzisz, chyba przestałam się tak bardzo bać.

wtorek, 10 października 2017

nerwica

miejska nerwica, kasowanie biletów, wąskie przejścia, ścisk na chodnikach, dźwięk samochodów, zielone światło, pomarańczowe, czerwone. zdążyć wysiąść na przystanku na żądanie.
nerwowe poszukiwanie kluczy w torbie. owijanie szalika wokół szyi. zapamiętywanie zadań na jutro. wybieranie najkrótszej trasy.
i nerwowe zapominanie tej dzikości, która pochłaniała nas podczas letnich wycieczek, wyjazdów, wypraw. tej dzikiej prostoty, która pozwalała widzieć wyraźnie istotę rzeczy, ich sens, ich siłę.

poniedziałek, 25 września 2017

znów wrzesień

tylko mi nie mów, że już jesień blisko. nie uwierzę. bo ciągle wygrzewa nas to jasne słońce i ciągle narzekamy na duszne powietrze.
jednak już w głowie układamy plan jesiennych aktywności. jesiennych koncertów, wycieczek, seansów filmowych, karnetów na basen i biletów na tramwaj, gdyby padało.
czy to prawda, że czas mija i gna gna nas do przodu? że mamy coraz więcej lat, coś w rodzaju starzejemy się, coraz bardziej świadomie przeżywamy to, co już nigdy nie wróci.

niedziela, 17 września 2017

jeśli

jeśli on jest lasem
ja jestem łąką

poniedziałek, 11 września 2017

analogi 2016

pt. rowery na trawie


niedziela, 3 września 2017

poezja

myślę, że nawet przy poetach należy być sobą
my siedzimy wciąż nad ogniem
z sadu targamy gałęzie jabłoni
P.

środa, 30 sierpnia 2017

umarło znów

coś we mnie umarło. znów. czy to była jakaś postawa czy podstawa. czy była to śmierć z braku wody czy snu.
czy była to śmierć z wyboru czy z konieczności czy ze starości albo z braku laku.

niedziela, 27 sierpnia 2017

save us

a przede wszystkim uchowaj nas od lęku, strachu, obaw
uchowaj nas przed strachem przed miłością

wtorek, 22 sierpnia 2017

nocny dzienny

nocne dzienne myślenie o wszystkim

niedziela, 14 maja 2017

małe straty, duże straty

"Także i ja przypatrywałam się wszystkim naszym stratom. Stratom trwającym całe życie. Stratom koniecznym. Stratom, z którymi musimy się zmierzyć, gdy stają przed nami fakty, od których nie sposób uciec:
- jak to, że nasza matka niebawem nas opuści i my ją opuścimy;
- jak to, że jej miłość nigdy nie może w całości należeć do nas;
- jak to, że jeśli coś nas boli, nie zawsze wystarczy pocałować i podmuchać, żeby było lepiej;
- jak to, że w świecie jesteśmy zasadniczo zdani wyłącznie na siebie;
- jak to, że będziemy musieli zaakceptować – w sobie i innych – to, że miłość się miesza z nienawiścią, a dobro ze złem;
- jak to, że żadna córeczka, nawet gdyby była mądrą, śliczną i czarującą dziewczynką, nigdy nie będzie mogła wyjść za mąż za swojego tatusia;
- jak to, że nasze możliwości dławią anatomia i poczucie winy;
- że żaden ludzki związek nie jest wolny od ułomności;
- że nasz pobyt na tej planecie jest nieubłaganie nietrwały;
- że jesteśmy całkowicie bezsilni, chcąc ochronić siebie i innych przed tym, co musimy utracić."


Judith Viorst, To, co musimy utracić

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

po zimie

także przetrwaliśmy kolejną zimę
dużo było przy tym gadania i smutnych wieczorów i płaczu w poduszkę.
ale ostatecznie wiemy że to minęło
i szybko zrzucamy zbyt ciepłe swetry i na kacu myjemy okna z szarych smug.

poniedziałek, 27 marca 2017

obudź

obudź mnie telefonem o poranku, zaspanym głosem i z niedowierzaniem, że i oto przetrwaliśmy kolejne kilka godzin w bezruchu, w bezradności, nieprzytomni, schowani. obudź mnie telefonem o poranku, przerażonym głosem, że oto wszystko zaczyna się znów i znów trzeba walczyć o utrzymanie tych pozorów szczęśliwości i walczyć o to, co takie proste, bo przecież jesteśmy dorośli i żyjemy w wolnym kraju. obudź mnie telefonem o poranku, a potem opowiedz mi swój dziwny sen, w którym koszule w kratę i baśniowe zwierzęta z kilkoma głowami poruszają się w rytm animacji poklatkowych.

czwartek, 16 lutego 2017

głupie piosenki

ej hej ten dzień na słuchanie głupich piosenek, trochę jest wreszcie słońca, które prawie widać zza wrocławskiego smogu. słuchamy i nasłoneczniamy się.

piątek, 10 lutego 2017

kawa

pani kawa.

czwartek, 19 stycznia 2017

miłość

był taki moment w kinie, to chyba była jesień/zima 2012/2013, gdy trzem filmom nadano właśnie tytuł miłość. był dokument o czterech muzykach z Gdańska, którzy założyli jazzowy zespół na początku lat 90., gdy królowały jeszcze vinyle i kasety magnetofonowe. była polska fabuła o młodym małżeństwie i obsesyjnej miłości, ale szczegółów nie pamiętam, więcej dramatu niż wniosków zapewne. był majstersztyk Hanekego, w którym choroba i miłość zaprowadzą do śmierci starzejące się małżeństwo wybitnych muzyków.
jak kochać w dzisiejszych czasach szybkich  zmian. jak kochać mimo pięciu przeprowadzek. jak kochać mimo pomyłek z przeszłości. jak kochać mimo nieznajomości tematu. jak kochać mimo zmian pór roku, zmarszczek wokół oczu, uczulenia na koty, niepewności, braku formalizacji, lęku przed zniewoleniem, pragnieniem wolności, braku samochodów, mieszkań, przedszkoli. jaka miłość jest dla nas, jak kula śnieżna, jak ważna, jak odległa, jak codzienna, jak platoniczna, jak racjonalna, jakim uczuciem pachnie.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

John Lennon

„Kazali nam wierzyć, że miłość, ta prawdziwa, zjawia się tylko jeden raz w życiu i do tego zazwyczaj przed trzydziestym rokiem życia.
Nie powiedziano nam, że miłość nie jest sterowana i nie przychodzi w ściśle określonym czasie.
Kazali nam wierzyć, że każdy z nas jest połówką pomarańczy, że życie ma sens tylko wtedy, gdy znajdziemy tę drugą połowę. Nie powiedziano nam, że rodzimy się w całości, że nikt w naszym życiu nie zasługuje na to, by nieść na swoich barkach odpowiedzialność za dopełnienie naszych braków: rozwijamy się w sobie. Jeśli jesteśmy w dobrym towarzystwie, to jest to po prostu przyjemniejsze.
Kazali nam uwierzyć w formułę 'dwa w jednym': dwoje ludzi, którzy myślą tak samo, zachowują się tak samo, że jedynie tak to działa. Nie powiedziano nam, że to ma swoją nazwę: anulowanie siebie; że jedynie osoby o własnej osobowości mogą budować zdrowe związki.
Kazali nam wierzyć, że małżeństwo jest koniecznością i że pragnienia 'nie o czasie' muszą być stłumione. Wmówili nam, że piękni i szczupli są bardziej kochani, że ci, którzy uprawiają mało seksu są zacofani, a ci, którzy uprawiają go zbyt wiele nie są wiarygodni.
Kazali nam wierzyć, że istnieje tylko jeden przepis na szczęście, taki sam dla wszystkich, i ci, którzy starają się go ominąć, skazani są na marginalizację. Nie powiedziano nam, że ten przepis nie działa, frustruje ludzi, alienuje ich i że istnieją inne alternatywy.
Ach, nie powiedzieli nam nawet tego, że nikt nigdy nam tego nie wyjaśni. Każdy z nas odkryje to na własną rękę.”
John Lennon