sobota, 23 sierpnia 2014

zawieszenie

powoli, aczkolwiek nieuchronnie zbliżam się do końca tej podróży, w której zawiesiłam się dwa lata temu. od 1 września przeprowadzam się do siebie, w mieście, na które się zgodziłam, na ulicy którą zamierzam oswoić, do mieszkania, które urządzę, w którym, zgodnie z niewypowiedzianym życzeniem, będzie również kot.

zawieszenie, rozciągnięcie przestrzenno-czasowe, widoczne wyraźnie w mojej twarzy, osadziło się (a jakże!) w moich plecach, szyi, dłoniach i stopach. niby żartem powtarzam, że potrzebuję teraz dobrego trenera i treningu, aby z powrotem fizycznie osadzić się w ciele, a to ciało w przestrzeni i otoczeniu fizycznym. ale taki to żart, w którym jest i racja i prawda i ukryty zamiar.

jestem niecierpliwa, łatwo się nudzę, dużo zmieniam, łatwo się zakochuję i równie łatwo tracę zapał i chęci. chciałabym spróbować wszystkiego na raz. w jednym momencie! a tu trzeba po kolei, ustalić priorytety, poczekać na właściwy moment, stawić czoło problemom, niespodziewanym sytuacjom, niezaplanowanym wizytom. no dobrze.

potrzebuję jeszcze 12 miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz