poniedziałek, 15 stycznia 2018

w zeszłym roku, w okolicach października

poczułam się bardzo zmęczona wyszukiwaniem firm przewozowych i taksówek bagażowych. zaawansowana znajomość branży nie jest tym, co powoduje wzrost notowań w towarzystwie, ani uniwersyteckim, ani kawiarnianym. w sumie to smutny temat. przeprowadzki. liczenie kilometrów od miasta-do miasta, rolek i metrów szerokiej taśmy klejącej, zdobywanie kartonów i pudeł. i potem to rozkręcanie regałów, sprzedawanie niepotrzebnych szaf na olx, marudzenie, że za dużo ciuchów, książek i talerzy. obiecanki, że to już ostatni raz, że teraz, zaraz znalazłam miejsce, przestrzeń, przywiążę się, zwiążę się, odnajdę się, przestanę się gubić. tłumaczenia, że właściwie za chwilę wrócę, że to na trochę, że to na 2 lata, że przecież wcale nie odchodzę. ćwiczenie wymówek, wymyślanie logicznych argumentów, zagłuszanie tęsknoty. i to wszystko, aby potem kleić nudnawe historyjki, którym najczęściej nikt nie dowierza, a w najlepszym wypadku przekazuje dalej jako mało ambitną plotkę z prowincji. i to wszystko, aby móc odpowiedzieć na pytanie, który widok z okna był najpiękniejszy? najciekawszy? odpowiedzieć na przebanalne pytanie, istotne jedynie z perspektywy noworocznej anginy, która zatrzymuje w łóżku, która zmusza do patrzenia przez to okno przez kilka dłużących się dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz